psycholog dziecięcy, pomoc okołoporodowa, rodzicielstwo, chustonoszenie

3… 2… 1…

I jestem! Dużo czasu minęło od pomysłu na to miejsce do obecnej chwili. Z pewnością ponad rok. Moja przygoda z macierzyństwem oraz noszeniem dzieci (własnych) rozpoczęła się prawie 4 lata temu. Od roku i 3 miesięcy pracuję jako doradca noszenia „z papierami”, od pół roku działam jako Promotor Karmienia Piersią i przez moją głowę przewija się coraz więcej rzeczy, którymi chciałabym się z Wami podzielić. Związane są one z moją pracą, ale też własnymi doświadczeniami rodzicielskimi, zdobytą wiedzą oraz przemyśleniami, które są wynikiem wielu godzin rozmów z niezwykle inspirującymi ludźmi, których cały czas mam szczęście spotykać na mojej macierzyńskiej drodze.

ID-100232445Do rozpoczęcia pisania tego bloga tu i teraz zainspirowała mnie przede wszystkim Ania – copywriterka, którą regularnie podczytuję. W jednym z wpisów na swoim blogu („Dlaczego zamiast bloga notatki o pisaniu?„) napisała:

„Pisać – nic przecież prostszego. Stukasz w klawiaturę, stuk stuk i ciurkiem przelewasz myśli na papier. Kiedy ktoś zadaje ci jakieś pytanie – nie myślisz, jak się mówi, tylko odpowiadasz. Kiedy masz gdzieś pójść – nie zastanawiasz się, jak się stawia krok za krokiem – tylko idziesz.

A jednak z pisaniem tak nie jest. A przynajmniej ja tak nie mam.

Dlatego kiedy usłyszałam, jak Sylwia Chutnik radzi tym, którzy chcą pisać: „Pisz! O to tu chodzi. To jest zwykła czynność”, prawie przestałam oddychać (a przecież oddychanie to dopiero zwykła czynność).

To, co powiedziała Sylwia to prawda. A jednocześnie też nieprawda. Myślę, że pisanie nigdy nie będzie dla mnie zwyczajną czynnością. Zawsze będę się go trochę bała. Zawsze będę miała przed nim respekt i jakiś rodzaj pokory, której nie przejawiam wobec własnego stylu chodzenia czy oddychania. A jednak powtarzanie sobie, że pisanie to normalna czynność ma w sobie jakąś moc. Brzmi jak zaklęcie, które odgania strachy, zjawy i potwory.”

Tak jest też u mnie. Większość swojego życia spędziłam na pisaniu, jednak mniej więcej 2 lata temu z trudnych do sprecyzowania powodów zawiesiłam swoją działalność w tym zakresie. Oj, trudno mi wrócić… Szczególnie, że jako perfekcjonistka chciałabym, żeby wszystko było od razu na tip top, tymczasem z obecną liczbą obowiązków i dwójką małych dzieci na pokładzie nie jest łatwo. Ostatnio przeczytałam jednak bardzo inspirujące zdanie:

„Zakończone jest lepsze niż perfekcyjne.”

Powinnam sobie okleić tym zdaniem dom 🙂 Chciałabym, żeby towarzyszyło mi ono również tutaj.

To jak? Mogę liczyć na Wasze kciuki? 🙂

Follow my blog with Bloglovin


Related Posts

Chusta kółkowa

Chusta kółkowa

Chusta kółkowa to alternatywa dla chusty tkanej wiązanej. Nie potrafię sobie wyobrazić swojej przygody z chustonoszeniem bez chusty na kółkach. W jakich sytuacjach się przydaje? Czy istnieją jakieś ograniczenia w jej stosowaniu? Chusta kółkowa to pas tkaniny zakończony z jednej strony dwoma kółkami, po których […]

Prawidłowa pozycja dziecka w chuście

Prawidłowa pozycja dziecka w chuście

Kiedy dziecko przychodzi na świat, sprawia wrażenie istoty niezwykle kruchej. Zastanawiamy się, czy odpowiednio je nosimy na rękach, czy właściwie przewijamy, kąpiemy, trzymamy, karmimy… Chcemy, by było bezpieczne. Chcemy wspierać jego rozwój. I wtedy przychodzi do nas koleżanka, która opowiada o noszeniu dziecka w chuście […]